Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć – Kuba Wojtaszczyk
Najpierw odrzucił mnie tytuł. Nie przekonał mnie. Czasami
tak jest, że nie spojrzę do opisu, tylko coś mi nie pasuje i po daną książkę
nie sięgam. Niedługo później trafiłam na wpis o niej, który jednak wzbudził
moje zainteresowanie. Kilka dni później, Kiedy zdarza się przemoc, lubię
patrzeć trafiła w moje ręce.
Dziwny Witold – arystokrata ze służącą Katarzyną – mieszka w
kamienicy w centrum Poznania. Wynajmuje pokój doktorantce Weronice oraz parze
homoseksualistów Adamowi i Evanowi. Ci ostatni prowadzą modną, nowoczesną
kwiaciarnię z elementami wystroju artystycznego powszechnie określaną jako hipsterską. Akcja zaczyna się rozwijać w momencie, kiedy Adam zostaje
zamordowany. Drugim ogniskiem zapalnym do rozwoju sytuacji jest instalacja
artystyczna odnaleziona w podziemiach Uniwersytetu Artystycznego składająca się
z martwych chomików.
Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć to książka, która
przedstawia życie młodych ludzi w wieku 20 - 27 lat. Znudzonych,
zmanierowanych, którzy nie wiedzą, czego chcą. Przeszłość i historię znają
pobieżnie i nawet jeśli inspiruje ich do działań, to zwykle w wypaczony sposób.
Stają się nieczuli na przemoc i okrucieństwo – wychowani na brutalnych bajkach,
filmach i przekazach medialnych. Zagubieni w świecie, kręcący się w kółko.
Temat wydaje się bardzo aktualny i ciekawy - Kuba Wojtaszczyk dobrze wybrał. Jednak mnie
osobiście książka nie zachwyciła, nie wciągnęła. Odniosłam wrażenie, że jest
nijaka i bez celu, trochę jak czasami wiadomości w telewizji. Niby pojawiają
się drastyczne sceny, niby pustka i bezmyślność młodych ludzi zostaje pokazana,
ale mnie nie przekonuje do końca. Czegoś zabrakło, jakiegoś punktu zbierającego
wszystko w całość.
A Wy czytaliście? Jakie są wasze wrażenia po lekturze?
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)