Stefek Burczymucha, Mary Poppins, W pustyni i w puszczy - Książka dzieciństwa
Książka dzieciństwa to cykl wpisów gościnnych, do którego zaprosiłam innych blogerów. Być może część z nich znacie, być może to będzie okazja, aby poznać nowe, interesujące blogi. Dzisiaj o swojej lekturze z dzieciństwa opowie Asia z Blond travels. Zapraszam!
Rodzinne legendy głoszą, że nauczyłam się czytać w wieku 3 lat.
Rodzice dużo mi czytali. Ja błądziłam po literkach wzrokiem aż pewnego dnia
podniosłam gazetę samochodową i przeczytałam im na głos, jakie auto, ile ma koni
mechanicznych. Tak po prostu.
Od tego momentu nie przestawałam czytać. Doprowadzałam moich
rodziców do szewskiej pasji podczas wyjazdów do Trójmiasta, bo czytałam każdą
reklamę i każde ogłoszenie, jakie zobaczyłam na ulicy. W wieku 12 lat (w zupełnej niewiedzy moich rodzicieli)
przeczytałam 2 największe książki Stephena Kinga - To i Lśnienie - a potem
nie mogłam zasnąć bez zapalonego światła. W klasie byłam zawsze jedyną osobą,
która miała przeczytane wszystkie lektury. Lubię się chwalić, że jedyną, jakiej
nie przeczytałam była Ferdydurke.
Do dzisiaj uwielbiam książki i często czytam dla samej
przyjemności czytania. Nie ma jak to się zagłębić w coś pięknego, tajemniczego
czy fantastycznego. Czytam i czytałam w zasadzie wszystko, nawet te książki,
które uchodzą za źle napisane (tak, jestem winna przeczytaniu 50 twarzy Greya i całej trylogii Zmierzchu). Dlatego, kiedy Marta poprosiła mnie o polecenie
jednej książki, którą bardzo lubiłam w dzieciństwie, ciężko mi było zdecydować
i w końcu stwierdziłam, że napiszę wam o trzech, zaczynając od tej krótkiej, a
kończąc na nieco większym dziele literatury polskiej.
Stefek Burczymucha - Maria Konopnicka
To była pierwsza książka, którą pamiętam i którą na początku
czytali mi rodzice. To była ta z serii Poczytaj mi Mamo. Pamiętacie?
Wydaje mi się, że z tą małą, żółtą książeczką się nie
rozstawałam. W środku były szaro-czarne obrazki, które mimo braku kolorów
bardzo pobudzały wyobraźnię. Najbardziej pamiętam wielkiego wieloryba z
ogromnymi zębami wyszczerzonymi w uśmiechu, wynurzającego się z oceanu i Stefka
na łódeczce z łupinki orzecha, z zarzuconą wędką, próbującego złowić na nią tę
wielką bestię.
Historia Stefka bardzo mnie śmieszyła. On, taki zuch, który
niczego się nie boi, choćby niedźwiedź to dostoi, nagle ucieka na widok małej
myszki.
Polna myszka siedzi sobie
I ząbkami serek skrobie.
Właśnie w tym momencie wybuchałam śmiechem i kazałam mamie czytać
jeszcze raz, bo Stefek był takim głuptasem!
Teraz, czytając ten wiersz jeszcze raz, zdaję sobie sprawę, że
nie byłby to dobry wybór dla tych, którzy chcą uczyć swoje dzieci wrażliwości
na krzywdę zwierząt.
Fragmenty takie jak:
Wilki? Ja ich całą zgraję pozabijam i pokraję.
albo
A pantery i tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy
mogą niektórych zrazić.
Jako dziecko jednak uwielbiałam te wszystkie rymy. To, że wiersz
musiał być czytany w odpowiednim tonie i że samym głosem można było go
teatralnie odegrać. Nie sądzę też, że wywarł on na mnie i na moją wrażliwość
wobec zwierząt jakikolwiek wpływ, a na pewno przeważył na tym, że do tej pory
tak bardzo kocham książki.
Mary Poppins - P.L. Travers
Przygodę z magicznymi książkami o Mary Poppins zaczęłam po tym, jak w czasie bardzo długich i bardzo nudnych ferii zimowych odkryłam w naszej
rodzinnej biblioteczce starą kopię jednej z jej części. Okazało się, że była to
także ulubiona książka z dzieciństwa mojej mamy i za jej namową zaczęłam
czytać. Wystarczył jeden rozdział, a ja byłam zafascynowana i pochłonięta do
reszty przygodami Mary Poppins i jej podopiecznych.
Mary Poppins to angielska niania, która posiada magiczne moce
dzięki którym potrafi np. latać, unosząc się nad ziemią dzięki parasolce.
Pewnego razu zostaje zwiana przez wiatr do domu Państwa Banks, którzy
zatrudniają ją do opieki nad czwórką ich dzieci. Od tego momentu zaczyna się
prawdziwa przygoda. Podopieczni Mary, z jej pomocą zwiedzają cały świat,
uczestniczą w przyjęciu do góry nogami, poznają Fred’a, który niegdyś był
rzeźbą i za sprawą magicznych mocy ożył, lecą do cyrku w chmurach i odwiedzają
koty z innej planety.
Czy może być coś bardziej magicznego?
Książek o Mary Poppins jest w sumie 8. Wydane zostały między 1934
rokiem a 1988. Pierwsze 3 części zaczynają się od przybycia Mary do Banksów i
kończą się na jej odejściu. Pozostałe 5 to uzupełnienia wcześniej nie
publikowanych przygód.
W 1964 roku Walt Disney wyprodukował kultowy film Mary Poppins,
który do dzisiaj zachwyca widzów.
W Polsce można dostać wszystkie części książek o Mary w
doskonałym tłumaczeniu Ireny Tuwim. Myślę, że zanim sięgnie się po Harrego
Pottera to warto zaznajomić się z nieco wcześniejszą, kobiecą jego wersją.
W Pustyni i w Puszczy - Henryk Sienkiewicz
Tej lektury chyba nie trzeba przedstawiać.
Jako blogerka podróżnicza i osoba, która uwielbia odkrywać nowe
miejsca, nie mogłam tutaj pominąć książki o tej właśnie tematyce.
W Pustyni i w Puszczy tak mi się spodobała, że przez wiele
kolejnych miesięcy zaczytywałam się w książkach podróżniczych.
Strasznie imponował mi Staś. Był taki mądry, opiekuńczy i
wiedział tak wiele. Też chciałam być takim Stasiem, który niczego się nie boi i
potrafi rozwiązać każdy problem.
Wszystkie te opisy egzotycznych miejsc, ludzi i zapierające w
dech piersiach przygody - och, co to była za lektura!
Czułam się strasznie zawiedziona kiedy skończyłam książkę. To
już koniec? - myślałam, zdając sobie sprawę z tego, że trzeba będzie teraz
wrócić do szarej, szkolnej rzeczywistości. Dlatego W Pustyni i w Puszczy przeczytałam drugi raz, a potem uzupełniłam moje czytelnicze przygody o Staś i
Nel. Zaginiony Klejnot Indii napisaną przez Leszka Talko, a potem odkryłam
serię o przygodach Stasia, której obecnie nigdzie nie mogę znaleźć.
Ze wszystkich lektur szkolnych W Pustyni i w Puszczy wywarło na
mnie największe wrażenie. Jest to książka, która najbardziej zapadła mi w
pamięć i to chyba między innymi jej zawdzięczam moją ciekawość świata.
Książki to dla mnie nie tylko skarbnica wiedzy, ale także świat
do którego mogę uciec i gdzie mogę się schować przed szarością dnia
codziennego. Nie raz umilały mi one długą podróż z i do pracy, albo skracały mi
nieco długie, zimowe wieczory w Londynie.
Książki z dzieciństwa wspominam z nostalgią. Do dzisiaj potrafię
wyrecytować prawie całego Stefka na pamięć i będę się kłócić do upadłego, że W Pustyni i w Puszczy to jedna z najlepszych polskich książek. Bardzo
chciałabym kiedyś znowu zgubić się w świecie magii i przeczytać wszystkie osiem
tomów Mary Poppins.
Myślę, że to dziecko, które z zapartym tchem śledziło poczynania
Stasia i Nel, w świecie wyobraźni latało pod chmurami z Mary i śmiało się ze
Stefka jeszcze we mnie drzemie.
Asia z TheBlondtravels.com
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)