Służące - Kathryn Stockett (audiobook)
Bardzo długo nie mogłam się przekonać do audiobooków. Po
pierwsze, to w końcu nie jest papierowa, szeleszcząca wersja, której mogę dotknąć.
Po drugie, ktoś czyta w określony już sposób, intonuje, akcentuje, narzuca mi z
góry pewną interpretację. Jednak długie spacery w chłodne jeszcze dni sprawiły,
że się skusiłam. Służące Kathryn Stockett to pierwsza książka, której
wysłuchałam, a czytają Anna Seniuk, Karolina Gruszka i Anna Guzik. I robią to
świetnie.
www.merlin.pl |
Żałuję, że tak długo zwlekałam z zapoznaniem się z tą
pozycją, bo uważam, że jest naprawdę dobra. Tematem przewodnim jest segregacja
rasowa w miasteczku Jackson w Stanach Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych. Wprawdzie
w momencie, kiedy wkraczamy do Jackson nie ma już niewolników, ale rasizm jest
w dalszym ciągu na porządku dziennym, a ludzie o czarnym kolorze skóry
traktowani są jak zupełnie inny, gorszy gatunek.
Panienka Skeeter w ramach zadania od redaktorki wydawnictwa
Harper & Row postanawia spisać historię czarnych kobiet, które służą w
domach białych ludzi. Jest to nie lada wyzwanie, ponieważ w ówczesnych czasach
granica dzieląca tych o jasnej skórze i ciemnej jest jak Rów Mariacki – głęboka
i szeroka. Niemal nie do pokonania. Gdzieś w Stanach powoli coś zaczyna się dziać,
aby te różnice zniwelować, ale są to miejsca odległe od skostniałego Jackson.
Projekt wiąże się z ogromnym zagrożeniem przede wszystkim
dla pracujących kobiet. Wstrząsnęła mną przebiegłość, perfidia, złośliwość i
okrucieństwo wielkich pań. Oczywiście zachowania są bardzo subtelne, przemocy
fizycznej w tej książce praktycznie nie ma. W największe zdumienie jednak
wprawiła mnie hipokryzja białych ludzi i ich skupienie na sobie. Historia jest
przedstawiona przez trzy różne kobiety: panienkę Skeeter oraz dwie służące
Minny i Aibileen. Ujawnienie przedsięwzięcia to również dla panienki Skeeter ryzyko
wykluczenia ze społeczeństwa. Według
panujących wówczas praw, za „bratanie się” z czarnymi, białym również groziły surowe
kary.
Aibileen to starsza już kobieta, która dwa lata wcześniej
straciła w wypadku dorosłego syna. Mądra, ciepła osoba, która uwielbia
opiekować się dziećmi. Wydaje się, że tylko dlatego (plus z oczywistych
względów finansowych) pracuje u białych ludzi. Wychowywanie maluchów jest dla
niej małym światem, który kończy się, kiedy dziecko zaczyna dorastać i
rozróżniać kolor skóry. To wtedy Aibileen zwykle zmienia dom. Chciałabym mieć
taką nianię, miałabym do niej 100% zaufanie, że zadba o moje dziecko oraz
nauczy je szacunku do siebie i innych.
Minny to korpulentna i charakterna matka czworga dzieci.
Mówi o sobie, że nie potrafi trzymać języka za zębami i często powie białym
paniom za dużo. Szczera i prostolinijna. Dzięki niej się uśmiechałam, bo bywała
bardzo zabawna. Pozornie skupiona na sobie, a jednak przejmuje się innymi
bardziej niż chce to pokazać. Gdzieś między jej słowami można domyślić się, że sama nie ma łatwego życia z
dziećmi i mężem, który od czasu do czasu dotkliwie ją bije.
Natomiast Eugenia Skeeter to dwudziestokilkuletnia ambitna
dziewczyna pochodząca z dobrze sytuowanej rodziny. Jest inteligentna i pragnie
zostać pisarką. Brakuje jej pomysłu na temat, ale z czasem zaczyna się on
klarować. Okazuje się odważny i nowatorski. Bohaterka jest bardzo wysoka, szczupła.
Charakterystyczne wydają się być jej włosy, wiecznie roztrzepane, na co często
zwracała uwagę jej matka. Bardzo podobało mi się, jak ta postać ewoluowała w
trakcie całej powieści. Nie tylko emocjonalnie czy duchowo, ale również jak
zmieniło jej się podejście do własnego wyglądu, który był wcześniej powodem jej
kompleksów.
Bardzo dawno nie miałam styczności z tematyką rasizmu i
segregacji kulturowej. Wydawało mi się, że te czasy są odległe. Tak naprawdę,
nie minęło aż tak wiele lat, a pogarda i odraza białych ukazana w książce
szokowała mnie i przerażała. Z drugiej strony determinacja bohaterek podnosiła
na duchu, a charakterna Minny potrafiła rozbawić niemal do łez. Mądrość
Aibileen ocieplała zmrożone serce, a nowoczesność panienki Skeeter sprawiała, że trzymało się
za nią kciuki.
Mężczyzn nie ma w powieści zbyt wielu, tworzą oni tło do
charakterystycznych i misternie zbudowanych postaci kobiecych. Na uwagę, oprócz
narratorek, zasługuje panienka Celia, Hilly czy Elizabeth. Każda z nich jest
jedyna w swoim rodzaju.
Służące to książka napisana o kobietach i dla kobiet, ale zmusza do zastanowienia,
bo choć w Stanach nie budują już osobnych toalet dla czarnoskórych, to problem
rasizmu nadal jest na świecie aktualny.
Wpis bierze udział w wyzwaniu Czytamy literaturę amerykańską oraz Jasna strona mocy.
Super książka, bardzo chętnie ją kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dopisanie się do naszej zgrai.
Dopiszę twoje zgłoszenie do listy, ale umówmy się, że na dole tego wpisu dodasz informację, że twoja opinia bierze udział w wyzwaniu Czytam Literaturę amerykańską, dobrze?
Ok. A książkę polecam.
UsuńRownież czytałam i bardzo mi sie podobała. Polecam!
OdpowiedzUsuńJuż od dawna mam na nią ogromną ochotę, bo wręcz uwielbiam takie książki
OdpowiedzUsuńZachęcam, bo jest świetna.
Usuń