Zniknęła kobieta, którą poznał wcześniej. Jej miejsce zajęło stworzenie niemal doprowadzone do obłędu przez ból straty lub histerię albo jedno i drugie… (Przypływ – Sam Lloyd)
Mocny w mojej ocenie debiut Sama Lloyda (Schronisko) sprawił, że do lektury Przypływu siadałam z wysokimi oczekiwaniami: chciałam mocnego thrillera, który nie tylko mnie zaskoczy pomysłem, zakończeniem, ale również zaintryguje fabułą i przykuje do kartek. Czy się udało?
Fabuła
Pewnego poranka do drzwi domu Lucy puka jej przyjaciółka z
informacją, która postawi jej świat do góry nogami. Na morzu odnaleziono
dryfujący jacht Leniwa Zośka. Pusty. Kto nim wypłynął? Kto był na pokładzie? I
dlaczego nikt nie jest tam, gdzie Lucy myślała, że jest? Coraz więcej tajemnic,
coraz mniej odpowiedzi.. i tylko jeden krok dzieli od szaleństwa. A największy
od wielu lat sztorm niczego nie ułatwia.
Konstrukcja
Retrospekcje z życia Lucy oraz bieżące dramatyczne
wydarzenia przeplatają się ze sobą podrzucając czytelnikowi różne tropy, które
mogą prowadzić do rozwiązania zagadki: co się wydarzyło na pokładzie Leniwej
Zośki i dlaczego. Budowany w ten sposób nastrój doskonale odpowiada nerwowości,
poddaje wiele wydarzeń oraz relacji pod wątpliwość, a w pewnym momencie można
podejrzewać absolutnie wszystkich o wszystko, łącznie z główną bohaterką. Jest
to niewątpliwie mocna strona powieści, a zakończenie zaskakuje jak na porządny
thriller przystało.
Nastrój
Główną bohaterkę poznajemy w momencie, kiedy poddaje w
wątpliwość swoja relację z mężem. Stanowi to punkt wyjścia do tego, co za
chwilę się wydarzy. Sam Llloyd już od samego początku buduje niejednoznaczną
sytuację, w której czytelnik próbuje jak może się rozeznać.
Wątki oraz perspektywa wydarzeń ukazana jest ze strony Lucy
oraz Abrahama, który jest policjantem prowadzącym śledztwo. To pozwala zajrzeć
do głowy obojga bohaterów, poszerza horyzont, a jednocześnie wprowadza więcej
zamętu w „dochodzeniu” prowadzonym przez czytelnika.
W skrócie
Przypływ Sama Lloyda to thriller, który posiada wszelkie
niezbędne elementy, które składają się na bardzo dobrą powieść – umiejętnie
zbudowany nastrój, nerwowość i tajemnicę, notoryczny stan „poszukiwań sprawcy”
oraz zaskakujące rozwiązanie fabuły. I zdecydowanie jest to bardzo dobra
lektura, a jednak czuję pewien nieuzasadniony niedosyt. Zabrakło mi tzw.
„błysku”, który czułam podczas lektury Schroniska. Sprawdźcie i oceńcie książkę
sami.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)