W sercach niektórych widzów było to samo chore przerażenie, które teraz czuł; w sercach innych była potworna radość… (Kulawe konie – Mick Herron)

Powieść sensacyjna w realiach angielskich momentalnie kojarzy się z serią James Bond. Kulawe konie Mick’a Herrona to historia, w której pojawia się MI5 i mogę was zapewnić, że będziecie się przy niej bawić również dobrze, jak przy sławnym agencie, chociaż tutaj bohaterami będą ci, których odsunięto od pracy przy Regent’s Street.


Fabuła

Ten, kto zaliczył wpadkę na Regent’s Street zostaje zesłany do Slough House, gdzie pod okiem Jacksona Lamba zajmuje się tzw. przekładaniem papieru. Taka forma degradacji ma zmusić pechowych/przeciętnych agentów do samodzielnej rezygnacji z pracy. Dzień mija im za dniem, nie różniąc się od poprzedniego aż porwany zostaje młody chłopak. Porywacze zapowiadają, że wrzucą relację z jego ścięcia do Internetu… Czy serca kulawych koni zabiją mocniej? Czy ruszą do akcji?

Kulawe konie

Mick Herron na początku powieści zapoznaje czytelnika z atmosferą beznadziei, znudzenia i wzajemnej niechęci, jaka panuje w Slough House. Przybliża również główne postaci i kulawe konie, które zostały zesłane do pracy poniżej ich umiejętności. Także warto być cierpliwym, ponieważ akcja zaczyna się dopiero po tym etapie zapoznawczym, w którym autor dopuszcza do głosu po kolei postaci: Rivera, Catherine, Louise, Ho, Mina, Jeffa, Lamba. Przeskoki bywają szybkie, ale dają ogólny wgląd w sytuację i nastawienie bohaterów.

Intryga

Jest wyrafinowana i do samego końca trzyma czytelnika w napięciu. W powieści znajdziemy kilka dość istotnych zwrotów akcji, które mogą namieszać w głowie. Całość jest naprawdę interesująco skonstruowana i trudno się od Kulawych koni oderwać. 

Czytelnik znajdzie tutaj, jak na porządną sensację przystało, porwania, krew, tajne operacje, przesłuchania, ataki bombowe oraz trupy, ale wszystko jest podane jest w taki sposób, że czyta się to jak naprawdę dobrą i porządną literaturę. Pomimo że wątek zostaje zamknięty na końcu, to traktuję Kulawe konie jako wstęp do dłuższej serii i liczę, że kolejne części rozwiną poszczególne postacie, które już zdążyłam polubić.

W skrócie

Kulawe konie Micka Herrona to kawałek bardzo dobrej sensacji, która skupia swoją uwagę nie na tych najlepszych w MI5, a na tych, którzy z powodu różnych niedociągnięć trafili na zesłanie do Slough House, gdzie jedyne, co się od nich wymaga, to przekładanie papierów. Porwanie chłopaka i groźba publicznego ścięcia zmienia jednak układ sił, a akcja nabiera tempa. Muszę przyznać, że to bardzo dobra powieść sensacyjna, która jest jedynie wstępem do bardziej skomplikowanej fabuły.

Komentarze

Popularne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Obserwuj mnie na Instagramie