Zachwycam się... nie lubię... - tydzień 7 Samo_Się
W tym tygodniu hitem jest tata. Wystarczy, że się pojawi w zasięgu wzroku, od razu Igorek piszczy, śmieje się w głos, macha rączkami i nóżkami. Jest normalnie szał radości. Kiedy jednego dnia W. musiał iść do pracy, po jego powrocie myślałam, że mi dziecko z rąk wyskoczy z zachwytu, że tata wrócił, jest i będzie się zaraz z nim bawił. A mi oczywiście serce mięknie, jak widzę ich razem. Moich mężczyzn czytających bajki, bawiących się w samoloty, podskoki, czy leżących sobie na matce i tulących do siebie.
Kitem okazuje się leżenie na pleckach, a tak naprawdę moment odkładania z rąk. Pojawiają się smutne minki, podkówki, a nawet płacz.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)