Przytulanie ma znaczenie
Moja mama zawsze powtarzała, że byłam dzieckiem niezależnym i kompletnie nie do przytulania. To znaczy byłam do przytulania, ale przytulać się nie dawałam. W przeciwieństwie do mojego młodszego brata.
Gałganek zachowuje się tak samo. On nie ma czasu na przytulanie. Jest w końcu tyle ciekawych rzeczy dookoła, którym jeszcze nie zdążył się przyjrzeć. A ile dźwięków! Za każdym razem, kiedy któreś z nas chce go objąć wyrywa się, bo przecież mu przeszkadzamy. Tuliłabym go cały czas, ale nie daje się. Tak to właśnie wygląda:
Są jednak takie chwile, kiedy poznawanie wielkiego świata, eksploracja kolejnych kawałków podłogi stają się trudne i bolesne. No tak, przecież nikt Gałgankowi nie pokazał, że przechylanie się maksymalnie do przodu, żeby sięgnąć po oddaloną zabawkę, może skończyć się upadkiem, co przy wzrastającej ostatnio mobilności Igiego zdarza się dość często. A wtedy jest płacz, skarżenie się i przytulasek na pocieszenie okazuje się przydatny, chyba nawet za bardzo bo igorek szybko zapomina o nieszczęściu, które go spotkało i sytuacja za jakiś czas znowu się powtarza.
Pisać o tym, że przytulanie jest ważne, można w nieskończoność. Daje przecież poczucie bezpieczeństwa, pewności i bliskości z drugą osobą. Poprawia nastrój, ogrzewa i sprawia, że świat staje się bardziej kolorowy.
Mam nadzieję, że uda się nam Gałgankowi pokazać, że nie można żyć bez przytulania! Że warto się przytulać bez powodu każdego dnia.
Gałganek zachowuje się tak samo. On nie ma czasu na przytulanie. Jest w końcu tyle ciekawych rzeczy dookoła, którym jeszcze nie zdążył się przyjrzeć. A ile dźwięków! Za każdym razem, kiedy któreś z nas chce go objąć wyrywa się, bo przecież mu przeszkadzamy. Tuliłabym go cały czas, ale nie daje się. Tak to właśnie wygląda:
Są jednak takie chwile, kiedy poznawanie wielkiego świata, eksploracja kolejnych kawałków podłogi stają się trudne i bolesne. No tak, przecież nikt Gałgankowi nie pokazał, że przechylanie się maksymalnie do przodu, żeby sięgnąć po oddaloną zabawkę, może skończyć się upadkiem, co przy wzrastającej ostatnio mobilności Igiego zdarza się dość często. A wtedy jest płacz, skarżenie się i przytulasek na pocieszenie okazuje się przydatny, chyba nawet za bardzo bo igorek szybko zapomina o nieszczęściu, które go spotkało i sytuacja za jakiś czas znowu się powtarza.
Pisać o tym, że przytulanie jest ważne, można w nieskończoność. Daje przecież poczucie bezpieczeństwa, pewności i bliskości z drugą osobą. Poprawia nastrój, ogrzewa i sprawia, że świat staje się bardziej kolorowy.
Mam nadzieję, że uda się nam Gałgankowi pokazać, że nie można żyć bez przytulania! Że warto się przytulać bez powodu każdego dnia.
Nasz Staś też nie jest zbyt chętny do przytulania:) Aczkolwiek zdarzają się chwile kiedy sam z chęcią wtula się w nas lub dziadków. Nie będę ukrywać, że są to chwile dla których warto żyć!
OdpowiedzUsuńoj zdecydowanie są to niesamowite chwile!
UsuńFilip tak samo się nie lubi przytulać. Nigdy nie oparł głowy na moim ramieniu. No dobra, może kilka razy jak zasnął ;)
OdpowiedzUsuńto też słodko. u nas nie ma zasypiania w ten sposób, raz może się zdarzyło, jak mocno płakał w nocy, a był tak zmęczony, że w łóżeczku zasnąć nie chciał.
Usuńale kochanie i pozytywnie;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie, jeśli ci się spodoba zapraszam rónież do obserwacji;)
>>>www.redlips-evelinafashion.blogspot.com
pozdrawiam;*
Dzieciakom szkoda czasu na jakieś tam tulenie hihi. One wolą poznawać świat ;-) ale przytulajki w Waszym wydaniu przesłodkie! :-D
OdpowiedzUsuńdziękujemy:)) takie chwile to sekundy trwają.
UsuńMarta, nie wiem, jak nam to wyszło, jakoś tak samo ale bez tulenia od urodzenia nasze codzienne życie nie istnieje. Nie wyobrażam sobie dnia bez "tulaka" a wlaściwie kilkunastu.. Pod tym względem mam ogromne szczęście, trafiła mi się misia - tulisia :) podejrzewam, że wytworzyło się to od razu po porodzie, bo niemal nieprzytomna i obolała, ale świadoma od pierwszego przytulenia i karmienia nie oddałam jej już ani na chwilę w szpitalu, non stop przy mnie, świat wokół przestał istnieć I chociaż mam jeszcze pare lat tego tulenia przed sobą to już teraz się boję tego okresu, który kiedyś nadejdzie zwanego niezależnością i dojrzewaniem...
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę małej przytulińskiej!:) chociaż na Igiego aż tak mocno narzekać nie będę, bo i tak tulimy się często. Po prostu wykorzystuję każdą okazję do tego. A te chwile po porodzie to jest to niesamowite uczucie! U mnie na szczęście też Gałganek był cały pobyt w szpitalu przy mnie. Ojej, jakie to było oszałamiające i obezwładniające uczucie miłości.
Usuń