Bezcenny Zygmunt Miłoszewski
Po Bezcennego sięgnęłam niedługo po lekturze Uwikłania.
Spodziewałam się czegoś w podobnym stylu, chociaż dochodziły do mnie opinie, że
to raczej średniej klasy kryminał. I jeśli chodzi o mnie, to się rozczarowałam.
Książka przerosła moje oczekiwania, chociaż na pewno nie zaliczyłabym jej do wybitnych.
Tym razem Zygmunt Miłoszewski postawił na wartką akcję i
fabułę wprost z filmu o słynnym agencie 007. Bohaterów jest tu kilku – sztywna pani
Zofia, emerytowany oficer Anatol, przystojny Karol i złodziejka Lisa. Jeśli
jeszcze dodać do tego, że muszą ze sobą współpracować, aby osiągnąć cel, to od
razu widać, że będzie ciekawie. Moim zdaniem autor bardzo dobrze skonstruował
postaci, które pomimo przeciwieństw, nie zgrzytają ze sobą, nie sprawiają
naciąganych.
Warto zwrócić uwagę na doskonale wykorzystany motyw
historyczny – kradzież bezcennych dzieł sztuki podczas II wojny światowej.
Temat, który daje szerokie pole do popisu, bo nadal wiele obrazów pozostaje nie
odnalezionych. Wzbudził on moje
zainteresowanie i wręcz zachęcił do poszukania w Sieci informacji na ten temat.
Owszem, tak jak zaznaczyłam na początku, niektóre wydarzenia
dają wprost skojarzenie z nieprawdopodobnymi wyczynami James’a Bonda, ale
przyznam szczerze, że mi się bardzo podobały. Zastrzeżenia wzbudził we mnie
właściwie jedynie wątek miłosny, który pojawia się w tym kryminale. Jest chyba
najsłabszym ogniwem. Miałam wrażenie, że autor sam do końca nie wie, jak go
rozegrać i się trochę miota.
Bezcennego czyta się jednak szybko i dobrze. I chociaż
rzuciło mi się w oczy kilka niespójności i pojawiło się kilka znaków zapytania,
to wcale nie przeszkodziły mi w pozytywnym odbiorze książki.
Wpis bierze udział w wyzwaniach: Czytamy literaturę skandynawską, Historia z trupem i Czytamy opasłe tomiska str.496.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)