Czarne skrzydła – Sue Monk Kidd
Pisałam już kiedyś na blogu, że nie przepadam za literaturą
kobiecą, romansami itp. (TUTAJ). Są
jednak wyjątki, po które sięgam i jednym z nich są Czarne skrzydła Sue Monk
Kidd. Zdecydowanie się nie zawiodłam, ale o tym dalej.
Historia ma miejsce głównie w Karolinie Południowej na
początku XIX wieku, kiedy na porządku dziennym było posiadanie na plantacjach
niewolników, kobiety nie miały prawa publicznego głosu, a abolicja dopiero
kiełkowała. W tych czasach przyszło żyć Sarze Grimke, która jest jedną z
narratorek oraz jej czarnej służącej Hetty, zwanej Szelmie. Los połączył je
podczas jedenastych urodzin tej pierwszej.
Czy wiecie, jakie są niewolnicze grzechy?
Numer jeden: kradzież. Numer dwa: nieposłuszeństwo. Numer trzy: lenistwo. Numer cztery: hałas. Niewolnik miał być jak Duch Święty – nikt go nie widział, nikt go nie słyszał, ale zawsze krążył w pobliżu, gotowy do wykonywania poleceń.
Poprzez zestawienie pani i niewolnicy miałam na początku
skojarzenie, że jest to powieść podobna do Służących Kathryn Stockett. Jednak
druga połowa książki rozwija jeszcze kolejne wątki walki z niewolnictwem, a
także pojawia się element ruchu feministycznego.
Czarne skrzydła to niezwykle wciągająca historia dwóch
kobiet, tak różnych, a jednak walczących o to samo, chociaż innymi sposobami.
Pełna wzlotów, upadków i brutalnych scen. Niewątpliwie zapadają w pamięć kary
wymierzane nieposłusznym niewolnikom lub tym, którzy trafiają do aresztu. Jest
kilka wstrząsających momentów, które na pewno będą do mnie powracać.
Pojawiająca się świadomość wśród plantatorów i białych o
równości człowieka o czarnej skórze, potrafi jednak ona zostać przytłumiona
przez strach przed utratą pozycji. Rozmowy w zaciszu domu często nie
przekładały się na opinie i sądy wyrażane na forum.
Dodatkowo warto zwrócić uwagę na wątek walki o równość
kobiet, które były dyskryminowane na każdym kroku – nie tylko w kwestiach
zdobywania wykształcenia jak mężczyźni, ale również publicznego wypowiadania
się.
Dwa bardzo ważne tematy poruszone przez Sue Monk Kidd w
Czarnych skrzydłach nawet w
sfabularyzowanej wersji są ujęte w sposób interesujący i wciągający. To jedna z
tych lektur, które czyta się z przejęciem (bardzo dobre tłumaczenie Marty
Kisiel-Małeckiej) i zmusza do zastanowienia
jeszcze długo po odwróceniu ostatniej strony.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Czytam opasłe tomiska str.485.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)