Wierni wrogowie - Olga Gromyko
Zachęcona wpisem na innym blogu sięgnęłam po książkę Olgi
Gromyko. Wierni wrogowie właściwie wpadli mi w ręce dość przypadkowo, bo nie
szukałam konkretnego tytułu. Chciałam się po prostu zapoznać z twórczością tej
pani.
Wydawnictwo Papierowy Księżyc |
Muszę przyznać, że rozczarowałam się. Po pierwsze Wierni wrogowie mają 650 stron, a mogłoby być więcej. Po drugie żałuję, że w moje ręce trafiła TYLKO jedna pozycja, która wyszła spod pióra Olgi Gromyko. Jej książka to przykład klasycznej fantasy, osadzonej w realiach nasuwającej skojarzenia ze średniowieczem, czyli taka, którą uwielbiam. Poproszę o więcej!
Bohaterką jest Szelena - kobieta-wilkołak, ironiczna,
sceptyczna, zdystansowana do siebie i innych ludzi. Pracuje w osadzie u
znachora, pomagając mu w przygotowaniu odpowiednich mikstur. Pracodawca nie
zdaje sobie sprawy, kim naprawdę jest dziewczyna, ani w jaki sposób udoskonala
jego eliksiry, przyczyniając się do zwiększenia obrotów. Mieszka poza murami
miasteczka, w pobliskim lesie. Stara się nie rzucać w oczy, tym bardziej, że w
okolicy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Między innymi pojawiają się kudłaki,
które bardzo przypominają z wyglądu wilkołaki. Dlatego też Szelena postanawia
się przenieść w inne miejsce.
Na jej drodze niespodziewanie staje ubity niemal na śmierć
czarodziej, który poprzysiągł sobie, że zabije każdego napotkanego wilkołaka, rudy
smok, który nie przepuści żadnej dziewce i niepozorna dziewczynka z kuszą. Czy
podróż ich zbliży, czy odnajdą wspólne zamiłowania? A może postanowią się
pozabijać? Na pewno będzie wybuchowo, groźnie, a czasami wesoło z dużą dawką
magii.
Narracja prowadzona jest płynnie, fabuła ciekawa, wszystko
dzieje się w odpowiednim tempie. Szelena i jej towarzysze są świetnie
wykreowani, do tego stopnia, że często ich barwne postaci przysłaniają interesujące
krajobrazy.
Mam jednak kilka zarzutów. Moim zdaniem trochę pobieżnie Olga
Gromyko pokazała królestwo driad, nieco dogłębniej elfów, ale tylko nieco, chociaż
nietrudno było wyłapać ogólną charakterystykę poszczególnych ras. Rozczarowało mnie zakończenie, miałam
wrażenie, że zabrakło już pomysłu na zamknięcie książki. Dotyczy to nie tyle
ostatniej sceny, która nasuwa mi pewne skojarzenia, ale sceny kulminacyjnej,
która rozstrzyga wszystkie dotychczas poruszone w książce kwestie, odpowiada na
pytania bohaterów. Chciałoby się czegoś więcej.
Wierni wrogowie jednak mimo pewnych zastrzeżeń bardzo mi się
podobali, do tego styl pisania autorki przypadł mi do gustu, więc przeczytanie
całej książki nie zajęło mi dużo czasu. Co jakiś czas cierpliwie powracało do
mnie skojarzenie ze światem i sposobem kreowania postaci Andrzeja Sapkowskiego.
Czy była to autoironia głównej bohaterki? Czy może obecność strzyg, dziwne
frakcje i polityka czarodziejów, smoki i inne fantastyczne potwory? A może
wyodrębnione królestwo wywyższających się elfów? Problem tarć między rasami?
Trudno powiedzieć, na pewno te skojarzenia dla mnie przemawiają za książką, bo
mimo to zdaje się być zupełnie inna niż świat Geralta.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Czytamy fantastykę.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)