Zasada nr 12: Zawsze bądź gotowa do ucieczki… (Miasto świętych i złodziei – Natalie C. Anderson)
Ostatnio głośno jest o uchodźcach z Syrii, a tak naprawdę
tego typu sytuacje w Afryce są na porządku dziennym. Natalie C. Anderson w
książce Miasto świętych i złodziei ukazała historię dziewczynki, która wraz z
matką uciekła z Kongo do Kenii. Jak doszło do tego, że niemal nastolatka stała się złodziejką na
ulicach Sangui?
Fabuła
Tinę poznajemy podczas tajemnej wizyty pod szkołą zakonnic u
swojej młodszej siostry przyrodniej Kiki. Spotkanie trwa krótko, bo dziewczynka śpieszy się, aby dokonać
skoku na pewien dom. Dziewczyna należy do gangu Goondan i to na zlecenie ich
przełożonego ma włamać się do jednej z najlepiej strzeżonych rezydencji w
mieście. Posiadłość jest wyjątkowa, nie tylko ze względu na zabezpieczenia. Okazuje się bowiem, że
Drobinka już tam kiedyś była…
Gangi w dużych miastach Kenii
Natalie C. Anderson wykorzystuje postać Tiny, aby ukazać sytuację imigrantów i uciekinierów. Uchodźcy z innych państw afrykańskich nie mają wielu
możliwości w Kenii. Mieszkają w specjalnie stworzonych obozach lub najczęściej
lądują na ulicy. Sama bohaterka mówi o sobie, że ma
szczęście. Wykorzystuje bowiem swoje zdolności w złodziejskim fachu, a nie
sprzedając ciało w bocznych bramach lub barach portowych.
Nie po raz pierwszy mam styczność z gangami złożonymi z
młodych ludzi, często dzieci. Patologia, przemoc w rodzinie i dodatkowo
ucieczka z terenów objętych wojną domową często zmuszają do wybrania właśnie
takiej drogi. Niemal zawsze te dzieci są jednak tylko narzędziem w rękach
dorosłego, który w większym lub mniejszym stopniu manipuluje nimi z bezpiecznej
odległości i wykorzystuje do swoich własnych celów.
Kobieta uchodźca
Nietrudno przeskoczyć od razu do sytuacji kobiet w Afryce.
Po pierwsze bezpośrednio z relacji i mając wgląd w myśli Tiny poznajemy jej
kilkunastoletnie życie i zaglądamy do wspomnień. Pomimo niezłej pozycji w gangu
i dużej samodzielności obserwujemy z jakimi problemami boryka się na co dzień.
Bez trudu zauważamy, że utrzymanie tego stanu kosztuje ją więcej wysiłku niż
chłopców w podobnej sytuacji. Autorka dotyka tu kwestii, która istnieje od wieków we wszystkich niemal państwach świata - równouprawnienia i traktowania płci pięknej w różnych aspektach życia.
Z drugiej strony na podstawie retrospekcji oraz prywatnego
śledztwa Drobinki powoli poznajemy losy jej matki. I tutaj już wcale nie jest kolorowo. Wprawdzie spojrzenie dziewczynki na pewne wydarzenia jest
adekwatne do jej wieku i często naiwne, to jednak z czasem inni otwierają jej
oczy na okrucieństwa wojny domowej i los kobiet, które znalazły się w
nieodpowiednim czasie i nieodpowiednim miejscu. A czasami po prostu wpadły w
oko bądź to rządzącym, bądź tym, którzy w danym momencie ukrywają się w lasach. Przeważnie jednak tragedia dopada je w ich własnym domu.
Czy takie kobiety wracają do życia? Czy po tym, co je spotka
stają się żywymi trupami? Czy można je uratować? A może to już całkiem
beznadziejna sytuacja, w której nikt, nawet międzynarodowe siły nie mają nic do
powiedzenia?
W skrócie
Miasto świętych i złodziei to w moim odczuciu literatura
młodzieżowa, po którą spokojnie może sięgnąć każdy dorosły. Być może taki
odbiór książki potęguje sytuacja, kiedy narratorem jest kilkunastoletnia
dziewczynka, jednak czasami jej naiwne spojrzenie i nieświadomość egoistycznych
i bezwzględnych pomysłów dorosłych potwierdzają pierwsze odczucia.
Nie zmienia to jednak faktu, że Natalie C. Anderson w swojej
powieści odkrywa przed przeciętnym Europejczykiem realia życia na uchodźctwie
oraz sytuację kobiet w Kongo - kraju afrykańskim ogarniętym wojną domową. Ich
walkę o przetrwanie w twardym świecie mężczyzn, którzy chcą dominować,
zdobywać, a przy tym pozbywają się niemal wszelkich ludzkich odczuć kierując
się zwierzęcymi instynktami.
Lektura Miasta świętych i złodziei zrobiła na mnie wrażenie
sposobem ujęcia tak trudnej tematyki - fabularnej, przez co nie tak cieżkiej w odbiorze oraz z perspektywy dziewczynki, która dodatkowo łagodzi (a czasami wręcz odwrotnie) wrażenia beznadziei i okurcieństwa afrykańskiego świata. Jednocześnie uświadomiła mi, że Afryka to nadal
miejsce, gdzie wojna zabiera nie tylko życie, ale również godność, poczucie własnej
wartości i bezpieczeństwa. Gdzie dzieci bawią się w zabijanie prawdziwymi
karabinami stając się narzędziami w rękach bezwzględnych dorosłych. A wszystko
ma miejsce w XXI wieku. Jesteście tego świadomi?
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)