Czytając emocje - Tak sobie poznaję
Mija miesiąc z kolejnym tematem projektu Tak sobie poznaję. Tym razem największą uwagę należało poświęcić emocjom malucha.
To, w jaki sposób kontaktujemy się z dzieckiem, które jeszcze nie mówi, jest w dużej mierze zależne od jego wieku i od naszego podejścia. Pamiętam, jak Gałganek się urodził to znał tylko jeden sposób przekazywania nam informacji i był to płacz. Ten płacz mógł oznaczać głód, zmęczenie lub ból. W jego interpretacji pomogła mi książka Tracy Hogg Język niemowląt, ale też wsłuchiwanie się i obserwacja synka. Nie było to łatwe, jednak praktyka czyni mistrza.
W lipcu Igi skończył rok (o czym pisałam TUTAJ). Jego charakter kształtuje się już od jakiegoś czasu, więc coraz wyraźniej i ekspresywniej wyraża swoje emocje.
Najbardziej lubię słuchać, jak śmieje się w głos. Co go wywołuje? Przede wszystkim łaskotanie, podrzuty taty, miny i dźwięki, które my rodzice wydajemy, żeby rozbawić malucha.
Są też okrzyki radości na widok rzeczy, którą bardzo lubi. Ostatnio na topie są nadal psy, samoloty, a także duże samochody, czyli ciężarówki, koparki, autobusy i dźwigi (na szczęście na osiedlu trwa budowa, więc mamy atrakcji pod dostatkiem). Tak samo się cieszy, kiedy dostrzega wracającego z pracy tatę.
Bardzo dużo czasu spędzamy poza domem. Spacerujemy, zwiedzamy, chodzimy wzdłuż najbardziej ruchliwych ulic, a czasami idziemy na zakupy. Wszędzie spotykamy różnych ludzi, którzy często zaczepiają Gałganka. A on, przeważnie chętnie się do nich uśmiecha. Kilka razy już na blogu pisałam, że Igi jest pogodnym dzieckiem i często jest uśmiechnięty.
Bywają jednak momenty, że nowych twarzy jest za dużo i od razy widać, kiedy synek czuje się niepewnie. Szuka wtedy wzrokiem mnie lub taty, intensywnie się w nas wpatruje (jeśli jesteśmy oddaleni) lub podchodzi do nas i się przytula. Lekko marszczy przy tym nosek.
Czasami zdarzy się, że osoby lub przedmioty wydają nagłe, dziwne dla niego dźwięki, wtedy od razu reakcją jest strach i charakterystyczny płacz. Gałganek najlepiej wtedy czuje się w naszych ramionach, ale jednocześnie obserwuje kogoś/coś, co go przestraszyło. W naszym domu rzadko podnosimy głos na siebie, na małego nie krzyczymy, lecz tłumaczymy stanowczym tonem jeśli coś przeskrobie. Możliwe, że z tego powodu wydaje się, że zbyt przesadnie reaguje na pewne nowe dźwięki. Staram się jednak pamiętać o tym, że on dopiero poznaje świat, również ten dźwiękowy. Opowiadam mu o tym, co słyszy, a co sprawia, że się boi. Czasami wymyślamy jakąś zabawę z tym dźwiękiem. W ten sposób często udaje nam się oswoić pewne odgłosy.
Jak już wspomniałam, u Igiego kształtuje się charakter i bywa uparty. Potrafi bardzo zdecydowanie krzykiem pokazać, że nie podoba mu się, że na coś mu nie pozwalamy. Są to stresujące momenty, bo czasami zakrawa to o lekką histerię. Potrafi też ze złości uderzać główką o podłogę. Z tym chyba najtrudniej nam sobie poradzić. Jednak my też konsekwentnie obstajemy przy tym, że czegoś nie wolno i jednocześnie tłumaczymy dlaczego. Dzięki temu, mam wrażenie, że od jakiegoś czasu takie zachowania zdarzają się rzadziej i są krótsze.
Gałganek jest już na tyle duży, że jeśli coś chce, to potrafi wskazać na to paluszkiem i wydaje przy tym dźwięk "YYY" lub mówi "Di" (Daj). Jest to bardzo stanowcze i zwykle oznacza, że chce już, teraz. Czasami brakuje mu cierpliwości przy układaniu klocków lub puzzli i rzuca zabawkami. Wtedy najskuteczniejszą metodą jest dołączenie do dziecka i delikatna pomoc w zabawie. Siadam obok niego na podłodze i pokazuje, jak łatwiej będzie mu ułożyć i mówię, że nie trzeba się złościć, tylko próbować, bo na pewno się uda.
Zmęczenie również odbija się na twarzy Igiego. Do tego bierze mnie za rękę i prowadzi do sypialni, co tylko potwierdza fakt, że czas na drzemkę.
Moim zdaniem kluczem do rozgryzienia emocji dziecka jest jego wnikliwa obserwacja. Przynajmniej u nas się sprawdza. A jak z samym kształtowaniem emocjonalnym? Wiele zależy od tego, z jakim nastawieniem podchodzimy do malucha. Zawsze staram się podchodzić pogodna i uśmiechnięta. Wiadomo, nie zawsze się tak da. Wtedy mówię Gałgankowi, że jestem np. smutna, bo coś się stało i proszę, aby mnie przytulił, bo przytulasek jest smutnej osobie bardzo potrzebny.
Gałganek czasami bywa zamyślony i poważny. Zawsze zastanawiam się, nad czym mój synek w tym momencie się zastanawia. Co siedzi w jego główce?
Staram się kierować intuicją. Czy robię dobrze, czy źle, to pewnie okaże się za wiele lat, kiedy moje dziecko będzie dorosłe. A póki co obserwuję i uczę się.
To, w jaki sposób kontaktujemy się z dzieckiem, które jeszcze nie mówi, jest w dużej mierze zależne od jego wieku i od naszego podejścia. Pamiętam, jak Gałganek się urodził to znał tylko jeden sposób przekazywania nam informacji i był to płacz. Ten płacz mógł oznaczać głód, zmęczenie lub ból. W jego interpretacji pomogła mi książka Tracy Hogg Język niemowląt, ale też wsłuchiwanie się i obserwacja synka. Nie było to łatwe, jednak praktyka czyni mistrza.
W lipcu Igi skończył rok (o czym pisałam TUTAJ). Jego charakter kształtuje się już od jakiegoś czasu, więc coraz wyraźniej i ekspresywniej wyraża swoje emocje.
Najbardziej lubię słuchać, jak śmieje się w głos. Co go wywołuje? Przede wszystkim łaskotanie, podrzuty taty, miny i dźwięki, które my rodzice wydajemy, żeby rozbawić malucha.
Są też okrzyki radości na widok rzeczy, którą bardzo lubi. Ostatnio na topie są nadal psy, samoloty, a także duże samochody, czyli ciężarówki, koparki, autobusy i dźwigi (na szczęście na osiedlu trwa budowa, więc mamy atrakcji pod dostatkiem). Tak samo się cieszy, kiedy dostrzega wracającego z pracy tatę.
Bardzo dużo czasu spędzamy poza domem. Spacerujemy, zwiedzamy, chodzimy wzdłuż najbardziej ruchliwych ulic, a czasami idziemy na zakupy. Wszędzie spotykamy różnych ludzi, którzy często zaczepiają Gałganka. A on, przeważnie chętnie się do nich uśmiecha. Kilka razy już na blogu pisałam, że Igi jest pogodnym dzieckiem i często jest uśmiechnięty.
Bywają jednak momenty, że nowych twarzy jest za dużo i od razy widać, kiedy synek czuje się niepewnie. Szuka wtedy wzrokiem mnie lub taty, intensywnie się w nas wpatruje (jeśli jesteśmy oddaleni) lub podchodzi do nas i się przytula. Lekko marszczy przy tym nosek.
Czasami zdarzy się, że osoby lub przedmioty wydają nagłe, dziwne dla niego dźwięki, wtedy od razu reakcją jest strach i charakterystyczny płacz. Gałganek najlepiej wtedy czuje się w naszych ramionach, ale jednocześnie obserwuje kogoś/coś, co go przestraszyło. W naszym domu rzadko podnosimy głos na siebie, na małego nie krzyczymy, lecz tłumaczymy stanowczym tonem jeśli coś przeskrobie. Możliwe, że z tego powodu wydaje się, że zbyt przesadnie reaguje na pewne nowe dźwięki. Staram się jednak pamiętać o tym, że on dopiero poznaje świat, również ten dźwiękowy. Opowiadam mu o tym, co słyszy, a co sprawia, że się boi. Czasami wymyślamy jakąś zabawę z tym dźwiękiem. W ten sposób często udaje nam się oswoić pewne odgłosy.
Jak już wspomniałam, u Igiego kształtuje się charakter i bywa uparty. Potrafi bardzo zdecydowanie krzykiem pokazać, że nie podoba mu się, że na coś mu nie pozwalamy. Są to stresujące momenty, bo czasami zakrawa to o lekką histerię. Potrafi też ze złości uderzać główką o podłogę. Z tym chyba najtrudniej nam sobie poradzić. Jednak my też konsekwentnie obstajemy przy tym, że czegoś nie wolno i jednocześnie tłumaczymy dlaczego. Dzięki temu, mam wrażenie, że od jakiegoś czasu takie zachowania zdarzają się rzadziej i są krótsze.
Gałganek jest już na tyle duży, że jeśli coś chce, to potrafi wskazać na to paluszkiem i wydaje przy tym dźwięk "YYY" lub mówi "Di" (Daj). Jest to bardzo stanowcze i zwykle oznacza, że chce już, teraz. Czasami brakuje mu cierpliwości przy układaniu klocków lub puzzli i rzuca zabawkami. Wtedy najskuteczniejszą metodą jest dołączenie do dziecka i delikatna pomoc w zabawie. Siadam obok niego na podłodze i pokazuje, jak łatwiej będzie mu ułożyć i mówię, że nie trzeba się złościć, tylko próbować, bo na pewno się uda.
Zmęczenie również odbija się na twarzy Igiego. Do tego bierze mnie za rękę i prowadzi do sypialni, co tylko potwierdza fakt, że czas na drzemkę.
Moim zdaniem kluczem do rozgryzienia emocji dziecka jest jego wnikliwa obserwacja. Przynajmniej u nas się sprawdza. A jak z samym kształtowaniem emocjonalnym? Wiele zależy od tego, z jakim nastawieniem podchodzimy do malucha. Zawsze staram się podchodzić pogodna i uśmiechnięta. Wiadomo, nie zawsze się tak da. Wtedy mówię Gałgankowi, że jestem np. smutna, bo coś się stało i proszę, aby mnie przytulił, bo przytulasek jest smutnej osobie bardzo potrzebny.
Gałganek czasami bywa zamyślony i poważny. Zawsze zastanawiam się, nad czym mój synek w tym momencie się zastanawia. Co siedzi w jego główce?
Staram się kierować intuicją. Czy robię dobrze, czy źle, to pewnie okaże się za wiele lat, kiedy moje dziecko będzie dorosłe. A póki co obserwuję i uczę się.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)