Ja, inkwizytor. Dotyk zła – Jacek Piekara
Po zakończeniu Akademii Inkwizytorium nadszedł dla Mordimera
Madderdina czas na tak zwaną własną działalność. Dotyk zła zaczyna się dość
nietypowo, bo młody inkwizytor podejmuje się zlecenia na prośbę (prywatną)
Ottona Pleissa. Czy wyjdzie na tym dobrze?
Ja, inkwizytor. Dotyk zła zawiera dwie opowieści o zadaniach
Mordimera. Nie będę rozwodzić się nad przygodami Inkwizytora, bo sugeruję, aby
każdy sam przeczytał. Trzeba jednak przyznać Jackowi Piekarze, że konsekwentnie
buduje napięcie i swoje opowieści konstruuje według pewnego jednego schematu.
Nie jest on nudny, bo w scenach finałowych potrafi niemal odwrócić kota ogonem
i to, co do tej pory wydawało się oczywiste, zyskuje zupełnie nowy wymiar. Dla
mnie to niewątpliwy plus, bo póki co, udaje mu się mnie czymś zaskoczyć.
Czasami mogą drażnić moralne rozterki Mordimera, ale biorąc pod
uwagę fach, jaki wykonuje, w moim odczuciu, to tylko sprawia, że jest bardziej
prawdziwy i ludzki. W końcu posiada niespotykane umiejętności i niemal
niepodważalny autorytet. Dlatego brak szacunku (co się zdarza) odbiera z
rozbrajającym zdziwieniem.
Czy inkwizytor się zakochuje? Czy jest w stanie „być” w
stałym związku/ Ten element wzbudził moje zainteresowanie, jak to zresztą
kobiety. Czy mężczyźni są wierni? Czy liczy się dla nich tylko zarobiony
pieniądz i piękna buzia? Jak to jest w przypadku Mordimera? Przekonajcie się
sami, co tym razem wymyślił.
Dotyk zła to lektura na jeden wieczór. Napisana jest
lekko, czyta się ją przyjemnie. Fabuła się nie ciągnie, wydarzenia mają swoje
zwroty akcji. Jestem ciekawa, co czeka mnie w następnej części serii o inkwizytorze.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Historia z trupem i Czytam fantastykę IV.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)