Jej wszystkie życia – Kate Atkinson
Urszula to pozornie bardzo zwykła dziewczynka. Mieszka z
rodzicami i rodzeństwem w Fox Corner. Mamy okazję ją poznać wiele razy. Za
każdym jest to ta sama osoba, z wrodzona wrażliwością i skromnością. A jednak za każdym razem
widzimy ją w innym życiu.
Maleńkie serce. Bezradne, maleńkie serce bije jak szalone. Nagle nieruchomieje niczym spadający z nieba ptak. Jeden strzał. Zapada ciemność.
To już drugi rozdział. Mocny akcent. Pierwszy rozdział jest
zaskakujący i równie mocny, ale nie mogę wam zdradzić, co się w nim dzieje. To
maleńkie serce kilka razy próbuje przyjść na świat 11 lutego 1910. Aż w końcu
się udaje.
Za każdym razem bije coraz dłużej, za każdym razem dochodzi
do innego momentu swojego życia. W ten sposób Kate Atkinson konstruuje swoją
fabułę. Mamy możliwość przeżywania z Urszulą wiele wersji jej życia, ale nie
jest tak, że nagle od początku jest zupełnie inaczej. Nie, dziewczynka zmienia
tylko drobne wydarzenia. Z jednej strony drobne, a z drugiej to są właśnie te
momenty w życiu, które mają kolosalny wpływ na dalsze bohaterki oraz jej
bliskich.
Początkowo, kiedy przeczytałam opis na okładce:
A gdybyśmy tak mogli przeżywać nasze życie raz za razem, żeby wreszcie zrobić to, jak należy? Czy to nie byłoby wspaniałe?
Pomyślałam sobie, że to fantastyka. Myliłam się. Jedynym
fantastycznym wątkiem jest ta ledwo zauważalna i nienachlana umiejętność
umierania i rodzenia się na nowo. Autorka przypomina nam o tym rzadko, w
momencie śmierci Urszuli. To sprawia, że książkę czytamy, jak obyczajową
powieść o losach dziewczynki, młodej dziewczyny, a wreszcie kobiety.
Niesamowitej, cichej, skromnej i wrażliwej bardziej niż mogłoby się to na
zewnątrz wydawać.
Jej wszystkie życia Kate Atkinson zauroczyły mnie prostotą pomysłu, ale i
wykonaniem. Momentami książka bardziej przypomina właśnie obyczajówkę z
elementami historycznymi. Styl pisania autorki sprawia, że czyta się ją bardzo
lekko i szybko. Życie Urszuli wciąga, sprawia, że przeżywamy je razem z nią –
płaczemy, śmiejemy się, martwimy o bliskich. Bo nie jest to opowieść o
egoizmie, zdecydowanie nie. To historia o tym, co można zrobić, aby pomóc innym
i zmienić ich życie.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Historia z trupem.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)