Ja, inkwizytor. Głód i pragnienie – Jacek Piekara
Głód i pragnienie to kolejny tom cyklu Ja, inkwizytor.
Mordimer Madderdin opowiada w nim swoje dzieje i ukazuje czytelnikowi, jak
dochodzi lub traci pozycje w Inkwizytorium. Jest narratorem, więc wszystkie
wydarzenia ukazane są z jego perspektywy, również on sam.
Jest próżny i bezlitosny. Zauważyłam jednak wyjątkową
wrażliwość na krzywdę wyrządzaną dzieciom. W momencie, kiedy bohaterowi ktoś
wspomni, o tym, że gdzieś mogą być pokrzywdzone maluchy, od razu rozpala się
zapał inkwizytorski.
Z tomu na tom robi się coraz bardziej łasy i podatny na
wdzięki kobiece. Jego uwagę przykuwa przede wszystkim biust, a potem dopiero
ładna buzia i reszta. Zręcznie wykorzystuje swój urok, aby to głównie płeć
przeciwna proponowała seks. Nie angażuje się w dłuższe związki. Każda relacja
opiera się przede wszystkim na zapasach w łóżku oraz przydatnych informacjach,
które Mordimer może przy okazji wyciągnąć z kochanki.
Przyznam szczerze coraz mniej podoba mi się postać
Inkwizytora. Jest zimny, chociaż bywa uprzejmy i miły. Podejmuje się zadań,
które przyniosą mu korzyści. Posiada jednak zaletę, która mimo wszystko jakoś
mnie w nim ujmuje – to ciekawość, pragnienie rozwiązywania każdej tajemniczej
zagadki, która go zaintryguje. W tym momencie jest gotowy stracić więcej niż
zyskać – w imię wiedzy.
Nagle na kartach Głodu i pragnienia pojawiają się karły
bliźniacy – Pierwszy i Drugi, Anioł Stróż – trochę bez ładu i składu, jakby na
siłę. Skąd i dlaczego stają u boku Madderdina, nawet ciężko się domyślić. Ta
część lekko mnie znudziła i wzbudziła myśl: czy warto czytać kolejne tomy?
A wy, jak uważacie? Warto sięgnąć po Sługę Bożego?
Wpis bierze udział w wyzwaniach: Czytamy fantastykę IV i Historia z trupem.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)