Ósme życie – Nino Haratischwili
Saga rodzinna to rodzaj literatury, jakiej nie czytałam od
czasów Ludzi lodu Magit Sandemo. To, co zachęciło mnie do lektury Ósmego życia
to niewątpliwie miejsce akcji, czyli Gruzja, do której mam ogromny sentyment.
Ósme życie to opowieść o rodzinie gruzińskiej wywodzącej się
od znanego fabrykanta czekolady. Narratorka rozpoczyna historię od życia właśnie
swego prapradziadka, którego ciasta cieszyły się sławą w całej Gruzji. Ich
niepowtarzalny smak, był tajemnicą rodzinną.
Wraz z poszczególnymi członkami rodziny, czytelnik poznaje w
tle historię tego niewielkiego państwa. Rozpoczyna się od czasów niemal
demokratycznych, poprzez bolszewizm aż do komunizmu i uzależnienia od Rosji.
Epizodycznie pojawiają się wielcy ludzie tego okresu – postaci historyczne, jak
Beria czy sam Stalin. Są oni jednak przeważnie nazywani przydomkami nadanymi
przez ludność, a nie z imienia i nazwiska, co często zmusza do zastanowienia
się, o kogo naprawdę chodzi.
W eterze rozbrzmiewał głos Związku Radzieckiego, głos Sowinformbiura – był nim aksamitny bas Jurija Borysewicza Lewitana informujący niezmordowanie o grozie wojny, która w jego relacjach zawsze wyglądała trochę mniej przerażająco. Sam Generalissimus uważał, że ten głos przywraca narodowi ufność.
Ta manipulacja ludnością, wprowadzanie jej w błąd, mamienie
równością przy widocznej różnicy poziomu życia tych najważniejszych i tych
najzwyklejszych ludzi jest tutaj wyraźnie ukazana. Stalinizm i jego propaganda
potrafiła kłamać w żywe oczy, co autorka bardzo jasno przedstawia w
wydarzeniach, które dotykają bohaterów i ich bliskich.
Władza radziecka nie karze, ona człowieka poprawia.
Za każdym razem, kiedy stykam się z manipulacjami rządu na
taką skalę jestem przerażona. Przyznam szczerze, że to ten wątek i tło
historyczne zainteresował mnie w książce najbardziej. Same postaci nie do
końca mnie przekonują. Na chwilę dłużej zatrzymałam się przy Kitty i Kosti.
Tragiczna postać Kristine nie wzbudzała mojego współczucia, a Stazja momentami
irytowała.
Odnalazłam jednak ten magiczny wątek, który mam nadzieję
Nino Haratischwili rozwinie w następnym tomie – tajemnicza czekolada do picia,
która uzależnia i sprowadza według legendy rodzinnej nieszczęście.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Rosyjsko mi!
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)