Kubuś Puchatek, Tomek Wilmowski - Książka z dzieciństwa
Książka dzieciństwa to cykl wpisów gościnnych, do którego zaprosiłam innych blogerów. Być może część z nich znacie, być może to będzie okazja, aby poznać nowe, interesujące blogi. Dzisiaj o swojej lekturze z dzieciństwa opowie Magdalena z Rudoróżu. Zapraszam!
Siedzę i próbuję sobie przypomnieć tę jedną, ukochaną. I za cholerę nie
mogę.
Jako dziecka czytano mi bardzo dużo. Moja mama jako legendę opowiada, że
miałam jakąś ukochana bajkę, którą czytano im na głos w kółko, a ja z
wypiekami czekałam na moment aż bohater tak się przestraszy, że mu majtki
spadną. Po tej kulminacji traciłam lekko zainteresowanie końcem historii, aż
znów pojawiała się wyczekiwana scena. Ale co to była za książeczka - nie mam
pojęcia.
Wiem, że lubiłam też Kubusia Puchatka, chyba do dziś
jest w domu książeczka, w której czarno białe ilustracje zostały przeze mnie zamaszyście
pokolorowane. Z dzieciństwa, takiego wczesnego, więcej nie pamiętam.
Odkąd sama nauczyłam się czytać - czytałam tony książek. Panie z biblioteki
pobliskiej pozwalały mi wchodzi do niedostępnych dla innych regałów i “szukać
coś dla siebie”, a ja oczywiście byłam wtedy bardzo dumna. Co było w domu do
przeczytania, też zostało przeczytane. Była tego taka masa, że ciężko jest mi
przypomnieć sobie coś szczególnego.
Pamiętam, że bardzo lubiłam książki Musierowicz. Czytałam je po kolei,
łykałam jak odcinki najlepszego serialu.
Ojciec zaraził mnie miłością do Alfreda Szklarskiego i przygód Tomka
Wilmowskiego. Może stąd się wzięła we mnie dusza włóczęgi i chęć do
podróżowania ? Tego nie jestem pewna, ale pamiętam, że uwielbiałam z Tomkiem
przemierzać Amerykę Południową czy spotykać Indian.
W podstawówce, jakoś pod koniec, na wakacjach jedyne co pakowałam to
plecaki wypełnione książkami A że wakacje zazwyczaj spędzałam na wsi, czytanie
odbywało się na okrągło. Czytałam Whartona, czytałam Jonathana Carrolla (uwielbiałam ten realizm magiczny), Kolejne tomy ani z Zielonego Wzgórza dość
mnie nudziły. Czytałam Stephena Kinga, właściwie to, co wpadło mi w ręce.
To uwielbienie do czytanie zostało do dziś. Teraz przy łóżku piętrzy mi się
masa książek do przeczytania, wcale nie w jednym gatunku. bo obok kryminału
leżą reportaże i eseje filozoficzne. A zaraz przy podręcznikach do grafiki
powieści hiszpańskie. Taki misz masz, jak mozaika moich zainteresować. Ale
fajnie, że mnie rodzice nauczyli miłości do książek, jestem im za to mega
wdzięczna.
Magdalena Rudoróż
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)