Studnia wstąpienia – Brandon Sanderson
Po przygodach Vin z Z Mgły zrodzonego musiałam bardzo szybko sięgnąć
po Studnię wstąpienia. Teoretycznie można było losy złodziejki zamknąć w jednym
tomie, ale Brandon Sanderson stworzył kilka części.
Okrutny Imperator został obalony, w mieście rządzi Elend
Venture z pomocą Vin. Jednak to nie koniec walk. Ogarnięta jeszcze chaosem
kraina, w trakcie zmian, wydaje się być łatwym kąskiem dla rządnych władzy
szlachetnie urodzonych rodów oraz władców mniejszych, okolicznych państw. Jest
też legenda o Studni Wstąpienia… Czy nowo powstające z ruin Luthadel ma szanse
się odrodzić? Czy zrodzona z mgły wraz z królem rozwiążą polityczne problemy i
zniwelują zagrożenie kolejną wojną?
Tym razem wydarzenia następują jedne po drugich. Akcja toczy
się szybko, nie brakuje zwrotów akcji – czytelnik na pewno nie ma czasu się
nudzić. Okazuje się, że obalenie Ostatniego Imperatora to niewielki wyczyn w
porównaniu z utrzymaniem porządku i władzy. Bohaterowie też mają co robić i
cały czas stają w obliczu wyzwań.
Postaci się rozwijają, nie stoją w miejscu. Jednak trochę
tendencyjnie robi się kreowanie Vin na superbohaterkę. Ona ma być remedium na
wszystko, każdego pokona i tak dalej. Także chociaż Studnia wstąpienia bardzo
mi się podobała, to jednak trochę ostudziła mój entuzjazm. W końcu Brandon
Sanderson w tomie Z mgły zrodzony oraz
cyklu Archiwum burzowego światła (Droga królów oraz Słowa światłości)
poprzeczkę postawił bardzo wysoko i moje wymagania są wobec niego inne niż podczas
lektury innych autorów.
Tom reprezentuje fantastykę z tej wyższej półki, jednak mi
coś w nim zabrakło. Niby wszystko jest w porządku, dużo się dzieje, tłumaczenie
bardzo dobre, fabuła wciąga, a jednak nie porwał mnie jak Z mgły zrodzony. Nie
przeszkodzi mi to sięgnąć po trzeci tom.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)