Dziewczyna z pociągu – Paula Hawkins
Był taki moment, kiedy ta książka wyskakiwała niemal z
każdego zakątka Internetu. Marketingowcy zadbali o świetną, intrygującą
reklamę. Pojawiło się wiele recenzji na jej temat. Dzisiaj dołożę swoją,
subiektywną opinię.
Paula Hawkins postanowiła napisać kryminał w formie
dziennika. Wydarzenia poznajemy głównie z perspektywy pewnej kobiety, która codziennie
jeździ tą samą trasą pociągiem i zagląda w okna oraz na podwórka mijanych
domów. Rachel jest samotna, ma problem z alkoholem i nie może pogodzić się z
faktem, że mąż ją zdradził i zostawił. Każdy jej dzień jest smutny i opiera się
na przetrwaniu (jak każdego alkoholika).
Na trasie kolejowej szczególną uwagę przykuwa dom, w którym
mieszka para, prawdopodobnie małżeństwo. Rachel uwielbia ich obserwować,
idealizuje ich związek, wyobraża sobie sceny domowe i nadaje imiona. Pewnego
dnia, przeczyta w gazecie, że kobieta, której dała na imię Jess, a naprawdę
nazywa się Megan, zaginęła. Wtedy przypomina sobie, że kiedy jechała pociągiem,
coś widziała…
Zaczyna się intrygująco, prawda? Całość oparta jest na
całkiem niezłym pomyśle świadka alkoholika, który po omacku próbuje dojść do
rozwiązania tajemnicy zaginięcia kobiety z domu przy Blenheim Road. Byłoby
wszystko nieźle, gdyby główna bohaterka nie była taka nijaka, naiwna i
„rozmemłana”. Jest osobą, która jest uzależniona od alkoholu, więc pewne
sytuacje są do przyjęcia i nie zaskakują, jednak mnie po prostu nie przekonała.
Sama fabuła jest prosta, ale i wciągająca. Dziewczyna z pociągu to dobry
kryminał, ale żadna genialna pozycja, którą koniecznie trzeba przeczytać. Jest
na raz, jeden wieczór, potem do odłożenia na półkę i można o niej zapomnieć. W
głowie pozostanie jedynie okładka, która tak często pojawiała się w Internecie.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)