Deszcz powinien przynieść mu wyzwolenie, nowy początek albo przynajmniej go rozpuścić... (Martwe ciało Mavericka - Anna Kapes)
Dawno nie czytałam fantastyki, a to przecież jeden z moich
ulubionych gatunków literackich. Takie baśnie dla dorosłych, dzięki którym
bezkarnie ucieka się w świat magii. Zwykle sięgam po sprawdzonych
autorów, tych ulubionych. Tym razem jednak zdecydowałam się na debiut Anny
Kapes Martwe ciało Mavericka.
Pewnego dnia Mavericka budzi dziwny głos. Okazuje się, że
należy do robala. Być może nie byłoby w tym nic takiego dziwnego, gdyby nie
fakt, że nasz bohater otwiera oczy dwa metry pod ziemią w prowizorycznym
grobie. Nieśmiało przypomina sobie ostatnie chwile – które nie były zbyt
przyjemne. Do ziemi w Przeklętym lesie
trafiają bowiem zwykle ci, którzy podpadli mafii.
Początkowo wydawało mi się, że to po prostu książka o zombie (ostatnio czytałam Alicję w Krainie Zombie). Niby prosty temat, ale łatwo się o niego potknąć i zahaczyć
o kicz. We mnie niemal od razu te potwory wywołują skojarzenia z filmami klasy
D czy E, chociaż kilka o zombie widziałam całkiem dobrych. Jednak w przypadku
Martwego ciała Mavericka jest parę różnic, które mocno wpływają na odbiór.
Przede wszystkim już Prolog zapowiada czytelnikowi, że we
wszystkie wydarzenia będą zamieszani bogowie. Ktoś popełnił jakiś błąd, ktoś
inny postanawia się uwolnić i trzeba to naprawić. Bóstwa są postaciami
wymyślonymi przez autorkę. Przy głębszej analizie możemy się doszukać pewnie
źródeł w mitologiach, ważne jednak jest to, że w takiej formie nie pojawili się
w literaturze wcześniej (a przynajmniej ja nie kojarzę).
Przeklęty Las, w którym rozpoczyna się akcja książki, tak naprawdę
nazywa się:
Przeklęty Przez Lisę von Dreem Las, w Którym Tak Naprawdę Nic Się Nie Dzieje, Lecz Gdy To Powiesz, Pożerają Cię Straszne Monstra.
I jeszcze mówiący czerw.
Już te elementy na samym początku mówią o tym, że czytelnik
znajdzie tutaj specyficzny świat, który chyba nie do końca powinien traktować
na poważnie. A wniosek nasuwa się jeden:
inspiracja Światem Dysku. Początkowo nie
byłam pewna, jak do tego odkrycia podejść: czy odłożyć lekturę na bok czy
czytać dalej. Zdecydowałam się na to drugie i nie żałuję.
Anna Kapes to polska autorka, która Martwym Ciałem Mavericka
debiutuje z przytupem. Ta książka dosłownie wsysa w swój świat. Do tej pory nie
mogę uwierzyć, że można pisać fantastykę na takim poziomie. Czułam się tak,
jakbym czytała Terrego Pratchetta i to porównanie nie jest w tym przypadku na
wyrost. Dla fana fantasy pozycja obowiązkowa!
Książka pod patronatem Rudym spojrzeniem.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę V.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)