Korona śniegu i krwi – Elżbieta Cherezińska
Starożytność i średniowiecze zawsze interesowały mnie
najbardziej i wzbudzały najwięcej emocji na lekcjach historii. Jeśli połączyć
to z pasją czytania, to można łatwo przewidzieć, że w swoim nastoletnim życiu czytałam
powieści historyczne. Jednak, jak sięgam pamięcią, przeważnie te osadzone w
Egipcie (Christian Jacq), Grecji czy Rzymie. Tylko Henryk Sienkiewicz i Józef Ignacy
Kraszewski przychodzą mi na myśl, kiedy chcę napisać o polskich autorach.
Tak jak u wspomnianych
wyżej naszych dziewiętnastowiecznych pisarzy obszerne opisy przyrody i
otoczenia mogły zniechęcać czytelnika, tak Elżbiecie Cherezińskiej w tej
kwestii nic zarzucić nie można. Akcja nie jest przerywana długą charakterystyką
krajobrazu.
Korona śniegu i krwi to powieść obejmująca większą część
życia Przemysła II (XIII wiek). Książę z dynastii wielkopolskich Piastów
próbuje scalić ponownie Polskę po rozbiciu dzielnicowym.
Autorka nie musiała szczególnie dbać o zapewnienie emocji
godnych dobrego kryminału, bo ten czas w historii Polski obfitował w
porwania, walki książąt piastowskich między sobą, spiski, intrygi i zdrady. Natomiast
trzeba Elżbiecie Cherezińskiej przyznać, że fakty ubrała w porywającą fabułę. Te
dziewięćset stron książki czyta się jednym tchem, a język, jakim jest napisana
sprawia, że to ogromna przyjemność.
Korona śniegu i krwi niewątpliwie wzbudziła mój zachwyt
również swoim rozmachem. Niełatwo jest wybrać wydarzenia z naszej historii,
związać je ze sobą, aby w powieści tworzyły całość, nie zanudziły czytelnika
faktami i rozbudziły zainteresowanie okresem rozbicia dzielnicowego. Moje na
nowo odżyły. Mogłam przetestować, co pamiętam. Nawet wiedząc, co nastąpi,
czułam ekscytację, bo autorka obudowała je fabułą w taki sposób, że niemal
zapominało się, o tym, co będzie dalej. Liczyły się okoliczności i emocje,
które targały bohaterami.
Przyznam się bez bicia, że Przemysł II na kartach historii
nigdy nie wzbudził we mnie większego zainteresowania, dopiero książka Korona
śniegu i krwi sprawiła, że postanowiłam doczytać coś więcej na temat jego życia
i śmierci.
Elżbieta Cherezińska ujęła mnie jeszcze jedną rzeczą. W
swojej powieści wykorzystała elementy pogańskich wierzeń (chociaż Polska
ochrzczona, kościołów niemało już stało) oraz fantastykę. Zrobiła to w sposób
tak subtelny i dyskretny, że po raz kolejny wzbudziła mój podziw. Bo jest tu
wilkołak, a właściwie wilkołaczyca, ale zupełnie nie kłóci się z historycznym
tłem. Są też lwy, orły i gryfy, które żyją na herbach i poza nimi. Towarzyszą
tym, których reprezentują, walczą i współodczuwają. Nie jest to jednak wyeksponowane.
Zarzuty? Dlaczego tyle zdrad, wybujałych ambicji i
nieszczęśliwych miłości? Ale w końcu nie dyskutuje się z faktami. Autorka
zadbała, aby nie było zbyt słodko, kolorowo, aby rycerskie walki i turnieje
były obryzgane śmierdzącym potem i krwią. Korona śniegu i krwi to doskonała
powieść oparta na historii Polski. W
ebooku minusem były czasami powtarzający się ten sam akapit.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę IV.
Wpis bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę IV.
Komentarze
Prześlij komentarz
Podziel się swoimi przemyśleniami na temat wpisu. Dziękuję za komentarz:)